Oj długo zabierałam się za zrobienie wakacyjnego albumu… tak samo długo zbierałam się za zrobienie swojego pierwszego albumu w nieco innym stylu bindowania. Ale w końcu jest! 🙂 Łatwo nie było, napotkałam kilka trudności, ale to w końcu pierwszy album, więc pewne rzeczy wykonywałam pierwszy raz. Satysfakcja w każdym razie ogromna. 🙂
Długa historia albumu…
Dodatkowo – jest to pierwszy album zrobiony… dla mnie 😉 Aż wstyd się przyznać, ale do tej pory jakoś nie było okazji, albo czasu, a i chęci brakowało. Aż jakiś czas temu przeczytałam wpis Pani Swojego Czasu, która stwierdziła, że nie może być tak, że „szewc bez butów chodzi”, tylko „szewc powinien mieć najbardziej wypasione buty w mieście” i to mnie popchnęło do działania. A jako, że chciałam spróbować czegoś nowego – padło właśnie na album w nieco innym stylu.
Hidden hinge
Ale co to w ogóle ten hidden hinge? Pewnie pamiętacie albumy, które wykonuję? Poszczególne karty albumu są z sobą połączone dzięki spirali bindującej (teraz rzadko używam) lub metalowych kółek – w kolorach srebrnym lub złotym, a połączenie kart w tym albumie wakacyjnym zrobione jest inaczej. Album z zewnątrz wygląda jak książka, nie wystają elementy bindujące tylko wszystkie karty trzymają się za pomocą mocnej, dwustronnej taśmy klejącej i kleju.
Zaczęłam działać. Naoglądałam się scrapowych tutoriali o bindowaniu hidden hinge, czytałam blogi, słuchałam rad bardziej doświadczonych koleżanek (i kolegów – tak, wyobraźcie sobie, że mimo, że twórcy w tej branży to przede wszystkim kobiety – znajdziemy też kilku panów :)). Zebrałam materiał, włączyłam tutoriale (nie, nie jeden, zawsze działam na kilku – nie wiem czemu, już tak mam) i się zaczęło…
Problemy z jakimi się spotkałam przy tworzeniu albumu
Nagrałam dla Was specjalny filmik, w którym opowiedziałam nieco o trudach z jakimi się zmierzyłam i jak udało mi się je pokonać. Jeżeli wolicie czytać, tutaj krótkie streszczenie:
-nieodpowiedni wymiar wewnętrznego systemu bindowania (zbyt długi) – przez co wcześniej zaplanowane karty, które miały być zrobione z kopert musiały zostać zastąpione czymś innym – moim zamiennikiem okazały się karki A4 zgięte na pół i przycięte na wymiar (na zdjęciu wewnętrzny system hidden hinge – jeszcze wtedy nie weidziałam, że jest zbyt długi)
-przedarcie papieru na zagięciach między grzbietem, a okładkami – obawiałam się tego… i niestety to nastąpiło. Ale – wspomogłam się taśmą washi i wszystko śmiga 😉
-po zamianie wewnętrznych kart z kopert na zgiętą w połowie A4 okazało się, że album w środku jest trochę za krótki w stosunku do okładek, a dodatkowo koperty, których miałam użyć miały być idealne dla scrapowych papierów 15×15 cm, a mój zamiennik niestety nie był i musiałam kombinować i docinać 😉
-strach związany z przyklejaniem każdej kolejnej karty okazał się niezasadny – wszystko super się wpasowało (była jedna mała wpadka, ale sobie z nią poradziłam).
A tak wyglądało biurko po pracy…
Tak prezentuje się album i moje opowiastki o nim:
Album wakacyjny
A tutaj gotowy album na zdjęciach, jeżeli wolicie taką formę:
A tutaj jeszcze kilka fotek jak album prezentuje się z wklejonymi zdjęciami:
Dajcie koniecznie znać jak podoba Wam się album i co sądzicie o nowości w bindowaniu 🙂
A.